Tytuł: Zardzewiały robot
Autor: Małgorzata Poręba
Czyta: Wojciech Strózik
W mieście Robotkowo, na Cyberplanecie,
w pełnym technologii i postępu świecie
żył sobie robocik o imieniu Śrubek.
Miał on nowoczesny, mechaniczny dziubek,
ale reszta ciała była trochę stara,
no bo zardzewiała. Z uszu szła mu para.
Lecz choć Śrubek skrzypiał, świetnie sobie radził:
karmił technorybki, cyberkwiaty sadził,
znał się też na cyfrach, nawet na literach.
Mama mu czytała o dobrych manierach.
Kiedy w końcu nadszedł dzień, by iść do szkoły,
Śrubek się ucieszył. Bardzo był wesoły.
Gdy do klasy wchodził, skrzypu, skrzyp! – zaskrzypiał.
Potem stuk! – zastukał, później ziu! – tak zipał.
Wszystkie robociki cicho się zaśmiały.
Śrubek spuścił głowę. Czuł się przestarzały.
W końcu on jedyny stare miał kabelki,
zabytkowe części i niemodne szelki.
Reszta robocików była całkiem nowa.
Śrubek tuż po lekcji w rogu gdzieś się schował.
Pragnął już być w domu. Wtem usłyszał słowa:
„Ale ja bym chciała być tak wyjątkowa!”.
Nad nim miły uśmiech słała mu dziewczynka.
Wnet się rozjaśniła jego smutna minka.
Inny zaś robocik dodał całkiem śmiało:
„Co mnie tam obchodzi, że mam nowe ciało?
Nic o nas nie mówią nasze ulepszenia.
Ważne, co z nas każdy ma do powiedzenia.
Ja to bym chciał, Śrubku, być jak ty pojętny!”.
Śrubek nagle poczuł, że jest nieprzeciętny.
Morał z tego wszystkim może nam się przydać:
ważne to, co w środku, nie zaś to, co widać.