Tytuł: Czarna owca
Autor: Agnieszka Borowiecka
Czyta: Wojciech Strózik
Bajka pochodzi ze strony Bajkownia.org
Czarna owca w kącie stała
i tak strasznie narzekała:
„Co nie zrobię, to jest źle,
ciągle tylko be i be.
Wszystko nie tak, ciągle kwas.
I tak w kółko, cały czas!!”
Dobre rady szły na marne,
nawet myśli miała czarne.
Co dotknęła, to popsuła,
coś zgubiła, czymś się struła,
gdzieś zbłądziła pośród krów.
Pasmo nieszczęść! Szkoda słów!
Czarna rozpacz ją dopadła,
nic nie jadła, schudła, zbladła,
bo choć miała szczere chęci,
każdy wiedział, co się święci,
że za moment znów coś zbroi.
Chwili w miejscu nie ustoi.
Poszukała więc przyczyny
nieustannej swojej winy:
„Czarne włosie mam na grzbiecie,
czarne rogi, czarne dziecię
i dlatego los mój marny,
bo charakter też mam czarny”.
Zbaraniało całe stado.
Oj, wypadła mowa blado!
Co za pomysł, by z uporem
chcieć wykręcać się kolorem!
Więc najstarsza owca w stadzie
tak jej rzekła, w dobrej radzie:
„Mam ja pewne spostrzeżenia!
Kolor nie ma tu znaczenia,
dobre chęci… to też mało.
Trzeba podjąć próbę śmiałą
i cierpliwie, bez parady
dzielnie zwalczać swoje wady.”
Bycie dobrym – trudna sztuka,
lecz krzepiąca to nauka,
by wytrwale, tak jak diament,
wciąż szlifować temperament.
Więc stosujmy te zasady,
każdy z nas ma przecież wady.