Tytuł: Zabawkowe pogawędki
Autor: Małgorzata Poręba
Czyta: Wojciech Strózik
Szóste urodziny Krzysia się zbliżały,
a prezenty w szafie na niego czekały.
Lecz jako że w środku bardzo się nudziły,
razem konkurencję taką wymyśliły:
który z nas najbardziej chłopcu radość sprawi?
Którym Krzyś najwięcej będzie chciał się bawić?
Pierwsze głos zabrało autko terenowe:
„Dla mnie Krzyś na pewno szybko straci głowę!
Można mną sterować, pilot mam w zestawie.
Chłopiec da się ze mną ponieść wnet zabawie!”.
Elektryczny robot huknął cyber-śmiechem.
„Ze mnie Krzyś największą będzie miał uciechę!
Umiem chodzić, mówić… Funkcji to mam wiele.
Szybko więc zostanę jego przyjacielem”.
Gra komputerowa, gdyby rękę miała,
to lekceważąco by nią pomachała.
„Tak się, drodzy, składa, że gdy MNIE dostanie,
to czas jego wolny zmieni się na granie”.
Słysząc to, telefon, model całkiem nowy,
Zaraz rzekł spokojnie: „Zwą mnie: komórkowy.
Jestem z was najdroższy. Nie ma ze mną nudy.
Na nic będą wasze gry, rozrywki, trudy.
Gdy Krzyś mnie zobaczy, już mnie nie zostawi.
Jaki inny prezent miałby szczęście sprawić?”.
Rozmawiały jeszcze prezenty przez chwilę.
Tylko jeden jakoś nie czuł się na sile,
aby się odezwać. Miał się za zbędnego.
Sądził, że w nim nie ma nic nadzwyczajnego –
ani żadnych funkcji, ani też pilota,
jego ważną cechą była więc… prostota.
Nie był niczym więcej, jak szmacianym misiem.
Babcia go uszyła, by się bawił z Krzysiem.
Chciała coś od serca dać wnusiowi swemu.
Miś się jednak wstydził. A wstydził się temu,
że wciąż porównywał swoje możliwości
z resztą konkurentów. Nie krył swej zazdrości.
Kiedy wreszcie przyszedł dzień wyczekiwany,
dostał Krzyś prezenty. Był uradowany,
gdy zobaczył autko, a później robota.
Na grę też się cieszył, w końcu nie dziwota.
Z telefonu długo jeszcze się radował,
jednak gdy z pudełka misia wypakował,
mocno go przytulił. Nie chciał go zostawić.
I chociaż nie tylko z nim się lubił bawić,
miał go wciąż przy sobie, nawet w swoim łóżku.
Miś na zawsze został już w jego serduszku.
Choć inne zabawki w końcu się zniszczyły,
On go nie opuścił. One – opuściły.